Jest tu ktoś jeszcze? Chyba potrzebuję kubeł zimnej wody, subiektywnej krytyki nie wiem, pomóżcie..
w skrócie byłam z chlopakiem ciężkie pół roku, ciągle się starałam, on ciągle zawodził, były poważne rozmowy, jego obiecanki i zero zmian. kochałam go jak głupia, dalej kocham i to jest właśnie najgorsze..
nie umiem sobie z tym poradzić, walczylam sama ze sobą ale ta miłośc jest silniejsza.
to mój pierwszy poważny chłopak i napewno nie pomyliłam zauroczenia z zakochaniem..
ale do sedna..po 9 dniach od rozstania nie wytrzymałam i napisalam do niego.. od słowa do słowa zaczęla sie rozmowa o powrocie..z jednej strony chciał, z jednej nie.. aż w końcu zrobił mi tak to określil później "test"
napisał ze mnie zdradził w sylwestra, laski nie pamięta, żeby zobaczyć jak się zachowam..w pierwszej chwili szok, potem złość, furia wyzwałam go <moderacja> wulgaryzmy, napisałam jak mógłbył mi to zrobić, potem spotykać się ze mną, całować mnie itd. on napisał ze nie ma mi nic do powiedzenia.. napisałam do jego kolegi żeby przekonać się czy to prawda, może nie powinnam, już sama nie wiem.. kolega dalej w pakcie z byłym, pisal mi ze on byl ze mną dla zakładu, nigdy nie kochal, to był otwarty związek, ze nie bylam jedyna... wiedzialam, ze to nie prawda, chociaż bolało jak diabli.. napisalam mu to a on na to ze ma na mnie wyjebane teraz nie znacze dla niego już nic, ze on wie ze bym mu nie dała szansy i wiele innych niemiłych slów, ja nie dalam za wygraną, aż w końcu napisał mi ze jeśli się tak zakochalam to mu przykro ale on się odkochał właśnie i mam pecha.. powinnam go olać, ale to jest takie trudne.. on ma 21 lat, ja 17..
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2012-01-22 04:20 przez moderator.