Postaram sie opisac to w miare krotko.
Jestem z facetem 5 lat. Mozna powiedziec, ze mamy okazje wyprowadzic sie z domu i zamieszkac razem. On ma brata, ktory ma zone i ktora jest w ciazy. Wynajmuja kawalerke 30m, w scislym centrum miasta ale ze wzgedu na to ze beda mieli dziecko to beda szukac czegos innego. Ja mam siostre, ktora chce zmienic mieszkanie, 50m, dwa pokoje 3 przystanki autobusowe od miasta. Dodam, ze za kazde z tych mieszkan to 800zl + oplaty,
Ja bardzo chcialabym zamieszkac tam gdzie moja siostra. Jest to wieksze mieszkanie,2 pokoje, wieksza swobota, sklepy pod nosem, parking, do tego moga robic w nim co chca, tzn jesli np znudzi im sie kolor scian to moga je przemalowac na dowolny kolor itp. On chce mieszkac tam gdzie jego brat. 30m, jeden pokoj, przy rynku gdzie na weekendach jest glosno, ludzie chodza, wydzieraja sie pod oknem, stukaja do okna, nie ma miejsca parkinkowego, jedyny plus, ze sa sklepy pod nosem. Do tego oni doslownie nic nie moga zmienic w tym mieszkaniu.
Wiem, ze od mieszkania mojej siostry On mialby troche dalej do pracy, ale ma samochod na gaz i nie zrobi mu to wiekszej roznicy.
Czy to ja jestem jakas nienormalna, ze wyklocam sie o to, zeby zamieszkac tam gdzie moja siostra, czy to on ma cos z glowa, ze nie chce sie na to zgodzic?
Dodam, ze i tak przez niego mamy ograniczony wybor. Tzn sa u mnie dwa kluby sportowe i nawet gdyby trafila sie naprawde fajna okazja to On i tak nie pojdzie mieszkac na terytornium klubu ktorego delikatnie mowiac nie lubi.... Mieszkanie mojej siostry jest na terytorium lubianego przez niego klubu
(zobacz zmiany)
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2015-01-08 17:39 przez giebeen.
