Obecnie rozmawiamy o:

wybór przedszkola

dzisiaj o 19:43

najtańsza apteka

dzisiaj o 19:23

rozwód

dzisiaj o 18:09

Przebranżowienie lokalu

dzisiaj o 17:32

kupno samochodu

dzisiaj o 14:37

Szafa.pl na Facebooku
Ciekawe wątki
Aktywne użytkowniczki

Skomentuj
1 2 ... 6 7 8 -->

"Ostatni list do ukochanego"

08 sty 2010 - 21:21:08

Cześć dziewczyny!
Nie mogłam się oprzeć, by nie założyć nowego wątku, w którym chciałam Wam pokazać "list", który znalazłam w internecie.
Mnie osobiście bardzo poruszył i te, co tam przeczytałam, to naprawdę coś pięknego...
Jest to dość długie, ale zachęcam do przeczytania!! :)
Zamieszczam poniżej.

"Pamiętam każdy szczegół twojej twarzy. I zapach twojej skóry. I dreszcz, który mnie przeszywał, kiedy mnie dotykałeś. Pamiętam każdy twój pocałunek. A wszystko tak dokładnie, jakby to działo się zaledwie wczoraj...

Poznaliśmy się na obozie harcerskim. Miałam wtedy dwadzieścia trzy lata, a przed sobą ostatni rok studiów. Nie byłam pewna, co będę robić, jak już obronię pracę magisterską, gdzie znajdę pracę i gdzie zamieszkam. Pojechałam na ten obóz, bo nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Nie znalazłam żadnej pracy, na inny wyjazd nie było mnie stać, więc dałam się namówić Marynie, mojej przyjaciółce, na prowadzenie na tym obozie stołówki. Trzy tygodnie w pięknym lesie nad czystym jeziorem miało mi też pomóc poukładać sobie różne rzeczy, wyciszyć się. Miałam tam wymyślić na spokojnie plan na życie, tymczasem życie spłatało mi figla. Znasz to powiedzenie: „Jak chcesz rozśmieszyć Pana Boga, opowiedz mu o swoich planach”? Wtedy zrozumiałam jego sens.
Połączyła nas letnia burza

Pamiętasz, kiedy zobaczyliśmy się po raz pierwszy? Po dwóch nieprzespanych nocach, kiedy dotarło do mnie, co znaczy codzienne przygotowanie trzech posiłków dla prawie stu osób, stałam przy kuchni polowej i rozlewałam do podstawianych menażek grochówkę. Oczy same mi się zamykały i w którąś menażkę nie trafiłam chochlą. Usłyszałam syk bólu i kiedy spojrzałam przytomniej, okazało się, że oblałam gorącą zupą czyjeś palce. Twoje palce. Zobaczyłam najcudniejsze na świecie błękitne oczy ocienione absurdalnie długimi rzęsami, gęste, kręcone włosy, trochę krzywy nos. Ale to wszystko i tak było niczym w porównaniu z uśmiechem. Bo mimo tego, że cię poparzyłam, ty się do mnie uśmiechałeś od ucha do ucha. Jakie piękne miałeś usta – takie pełne, zmysłowe, a te zęby... Mocne, białe, jak u młodego wilczka. Zatkało mnie, przyznam szczerze. I natychmiast przyszła refleksja: „Boże, jaki piękny chłopak. A ja wyglądam jak ostatnia fleja!”. Bo byłam ubrana jak to na obozie: sprane dżinsy, trapery, wyciągnięty T-shirt, włosy – niezbyt świeże – ściągnięte miałam w dwie kitki, o makijażu nawet nie wspomnę. – Cześć, dziewczyno z kucykami – powiedziałeś, śmiejąc się. – Ja jestem Marek. Pysznie gotujesz, jeszcze nigdy tak się nie najadałem na obozach. Zajrzę do ciebie wieczorem. Dotrzymałeś słowa. Przyszedłeś, żeby pomóc mi sprzątać po kolacji. Cały czas z uśmiechem, gadając jak najęty. W końcu wszyscy sobie poszli, a my zostaliśmy sami. Wreszcie było cicho, spokojnie, w jeziorze odbijał się księżyc, pod kuchnią jeszcze żarzyły się węgle. – Może napijemy się kawy? – zaproponowałeś. – Ja zrobię, ty odpocznij. Dorzucę do ognia, usiądziemy sobie i pogadamy. Przegadaliśmy wtedy ładnych parę godzin. Dopiero kiedy niebo zaczynało szarzeć, poszedłeś do namiotu, zostawiając mnie w kompletnym rozbiciu. Dopytywałeś, co porabiam, gdzie zdałam na studia, bo ty właśnie dostałeś się na politechnikę. W pierwszej chwili pomyślałam, że to chyba drugi kierunek, ale nie, ty byłeś dopiero po maturze. Marku, miałeś dziewiętnaście lat... Kiedy powiedziałam ci, że ja już kończę, że tylko pół roku i magisterka, nie chciałeś mi wierzyć. Ja myślałam, że jesteś starszy, ty – że ja młodsza. Kochany, od tej naszej pierwszej przegadanej nocy każdego dnia na ciebie czekałam. Tęskniłam za tobą. Na szczęście przychodziłeś do mnie każdego wieczora. Najczęściej siedzieliśmy w kuchni, przy dogasającym ogniu. Przynosiłeś gitarę i grałeś mi piosenki Starego Dobrego Małżeństwa. Pamiętasz, jak śpiewaliśmy cicho „Czwartą nad ranem”? Jak chodziliśmy potem kąpać się w jeziorze? Siedziałam na pomoście i patrzyłam na twoje mocne ciało. Podobałeś mi się jak nikt do tej pory. Pamiętasz, jak którejś nocy złapała nas w czasie kąpieli potworna burza? Deszcz tak zacinał, że nic nie było widać. Trzymaliśmy się za ręce, biegnąc w stronę kuchni. – Schowajmy się u mnie! – krzyknęłam. – Zabijesz się, jeśli spróbujesz dotrzeć po ciemku do swojej kwatery. Byliśmy kompletnie przemoczeni, ja szczękałam zębami z zimna. Otuliłeś mnie śpiworem, sam okręciłeś się kocem. Deszcz tak walił w namiot, że nie sposób było rozmawiać. Wzdrygnęłam się, kiedy gdzieś blisko uderzył piorun. Objąłeś mnie wtedy ramieniem. Przytuliłam się do ciebie. – Zostań ze mną – powiedziałam tak po prostu. Usłyszałam, jak schodzi z ciebie powietrze. Pocałowałeś mnie w czubek głowy, pogładziłeś po policzku. – A już się bałem, że mnie wyśmiejesz, bo jestem młodszy... – Ja się bałam, że mnie wyśmiejesz, bo jestem starsza... Nawet się wtedy nie pocałowaliśmy. Pamiętasz, jak zasnęliśmy, wtuleni w siebie jak łyżeczki w szufladzie? Jak rano śmialiśmy się po przebudzeniu?
Tajemnica, której nie poznałeś nigdy

Od tamtej pory byliśmy nierozłączni. Wszędzie razem, w dzień i w nocy. Spaliśmy w moim namiocie, choć druhna komendantka zrobiła nam na początku awanturę. Całowaliśmy się jak dzieciaki. Pamiętam, jak nieśmiało dotykałeś moich piersi, jak drżałeś, kiedy głaskałam twoje plecy... To było jak piękny sen, Marku, i na całe życie wyryło się w moim sercu. Wróciliśmy do Poznania. Codziennie do mnie przyjeżdżałeś, w weekendy zabierałeś do siebie. Twoja mama nie była mną zachwycona, ale to też w końcu przezwyciężyliśmy. Pamiętasz, jak bardzo byliśmy szczęśliwi, gdy wreszcie zamieszkaliśmy razem? Jak było cudownie, kiedy po raz pierwszy się kochaliśmy? Pamiętasz swoją pierwszą sesję, jak robiłam ci dzbanki kawy? I to, jak świętowaliśmy moją obronioną pracę magisterką? I jak na dwudzieste czwarte urodziny kupiłeś mi bukiet z dwudziestu czterech róż? Nie uwierzysz, ale mam go do tej pory – przetrwały trzynaście lat i trzy przeprowadzki. Pamiętasz, jak pojechaliśmy, po roku wspólnego życia, na kolejny obóz w Bieszczady? Jak leżeliśmy na połoninie i patrzyliśmy w niebo? Wyjąłeś wtedy małe pudełeczko i oświadczyłeś mi się. Miałeś ledwo dwadzieścia lat, ale ja wiedziałam, że mówisz poważnie i jesteś tym jedynym, na całe życie. Ja też miałam dla ciebie prezent, ale postanowiłam poczekać z nim do twoich urodzin, jeszcze tylko dwa tygodnie. Byłam w ciąży, Marku. Wiem, to nie było rozsądne z mojej strony, ale stało się i byłam pewna, że oszalejesz z radości. Nigdy nie zapomnę dnia, kiedy wyjeżdżaliśmy z Nasicznego. Ty wracałeś samochodem, ze sprzętem, który trzeba było dostarczyć do jakiegoś magazynu. Mnie odprowadziłeś do pociągu. – Przyjadę parę godzin po tobie, Malinko – powiedziałeś. – Połóż się i śpij. Przyjdę i przytulę się do ciebie jak zwykle. Kocham cię. Kocham cię, Marku. Nigdy nie przyszedłeś i się nie przytuliłeś. Zginąłeś w wypadku, pięć kilometrów od domu. Nigdy nie dowiedziałeś się o naszym dziecku. Mamy córeczkę Anię. Dostała imię po twojej siostrze. To dzięki niej jakoś przetrwałam, ale i tak pogniewałam się na cały świat, pokłóciłam z Panem Bogiem. Jak ja wyłam za tobą po nocach, jak potwornie bolała ta tęsknota, złość, samotność... Dopiero niedawno to się zmieniło. Marku, mam teraz trzydzieści siedem lat. Spotkałam człowieka, którego szczerze i z wzajemnością pokochałam. Nie było nam łatwo, ale teraz jesteśmy razem. I jestem w ciąży, Marku. Wiem, że to chłopiec, urodzi się za dwa miesiące. Zgadnij, jak dam mu na imię?"

"Ostatni list do ukochanego"

08 sty 2010 - 21:23:24

Narazie nie chce mi się tyle czytać :)

"Ostatni list do ukochanego"

08 sty 2010 - 21:26:20

śliczne :)

"Ostatni list do ukochanego"

08 sty 2010 - 21:27:21

śliczne..aż łezzka mi się w oku zakręciła

"Ostatni list do ukochanego"

08 sty 2010 - 21:27:56

Piękny ale jaki smutny:-(

zweryfikowana
Moderator
Posty: 9.957

"Ostatni list do ukochanego"

08 sty 2010 - 21:28:21

Najpierw myślałam, że to jakiś śmieszny list w stylu tych, które dziewczyny wkleiły na innym wątku.
A na koniec miałam łzy w oczach... Nie raz już słyszalam takie historie, ale ta mnie naprawdę mocno poruszyła

"Ostatni list do ukochanego"

08 sty 2010 - 21:28:51

smutna historia

"Ostatni list do ukochanego"

08 sty 2010 - 21:29:24

ojej...
popłakałam sie ;/

"Ostatni list do ukochanego"

08 sty 2010 - 21:29:33

aż łza mi się z oka polała:( piękne ale bardzo smutne:(

"Ostatni list do ukochanego"

08 sty 2010 - 21:29:46

ojej.. piękne, ale smutne..

"Ostatni list do ukochanego"

08 sty 2010 - 21:30:11

Czytałam już to w gazecie, jest to bardzo wzruszające i przykre ,że ona została bez niego, ciesze sie ze jej sie ułozylo;)

zweryfikowana
Posty: 1.738
Ostrzeżenia: 2/5

"Ostatni list do ukochanego"

08 sty 2010 - 21:30:43

nie wiem czy list jest prawdziwy, czy też nie.. ale poryczałam się jak bóbr.. wspaniała, aczkolwiek bardzo smutna historia..

"Ostatni list do ukochanego"

08 sty 2010 - 21:30:49

Piękne..

"Ostatni list do ukochanego"

08 sty 2010 - 21:31:44

smutna historia..

Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.

następna dyskusja:

jaka piosenka