Obecnie rozmawiamy o:

polecany dentysta

dzisiaj o 19:02

elektryka sklep

dzisiaj o 18:57

wakacje last minute

dzisiaj o 18:41

Jakie marki ? - Kosmetyki.

dzisiaj o 18:28

Budowa domu

dzisiaj o 18:17

Szafa.pl na Facebooku
Ciekawe wątki
Aktywne użytkowniczki

Wklejam ku przestrodze, ja nigdy nie skusiłam, ani nie skuszę się na takie "promocje", ale wiem, że dla wielu osób "okazją" jest polo "Lacoste" za 60zł, czy też "EMU" za 120..

WARTO PRZECZYTAĆ I MIEĆ SIĘ NA BACZNOŚCI, nie bądźmy naiwne, że uda nam się kupić coś NOWEGO, ORYGINALNEGO za tak śmieszne pieniądze.. niestety ;)

artykuł pochodzi ze strony pieniadze.gazeta.pl

" Nawet 23 tysiące osób mogło zostać poszkodowanych przez sklepy internetowe 66procent.pl i pilkasklep.pl, które oferują eksluzywne ubrania znanych marek w bardzo niskich cenach - wynika z szacunków prokuratury


- Nie pamiętam, czy była większa tego typu sprawa w historii - mówi Iwona Śmigielska-Kowalska, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Płocku, która prowadzi tę sprawę. Z jej wyliczeń wynika, że pokrzywdzonych może być nawet 23 tys. osób. Jak na razie do prokuratury zgłosiło się kilkaset osób, a cały czas dochodzą nowe. - Zgłaszają się nawet pokrzywdzeni z zagranicy. To olbrzymia sprawa, której wyjaśnienie potrwa bardzo długo. Choćby dlatego, że ze wszystkimi tymi osobami musimy się skontaktować - dodaje rzeczniczka prokuratury w Płocku.


Postępowanie dotyczy serwisów 66procent.pl i pilkasklep.pl, o których na początku listopada pisaliśmy w "Gazecie". Należący do zarejestrowanej na Malediwach spółki sklep 66procent.pl zaczął działać pod koniec września. Dzięki kampanii reklamowej na największych portalach szybko zdobył dużą popularność. Sklep oferuje markowe ubrania najbardziej znanych firm odzieżowych w okazyjnych cenach, nawet z 80 proc. rabatem. Jak to możliwe? Na stronie sklepu czytamy, że towary są wysyłane z Azji - bezpośrednio z fabryk je produkujących, przez co odpadają wszelkie marże i koszty pośredników.

Problemy zaczęły się po kilku tygodniach, gdy część klientów zaczęła się skarżyć, że mimo wpłacenia pieniędzy zamówione przez nich towary nie przychodzą. Wkrótce okazało się, że wielu klientów otrzymało zamówione produkty, nie są to jednak rzeczy oryginalne, tylko tanie chińskie podróbki. - Zamówiłam płaszcz firmy Moncler za 399 zł z 80-procentowym rabatem i torebkę Paul Smith przecenioną z 800 na 130 zł. Płaszcz dostałam po półtora miesiąca, ale ten towar to jakaś kpina. Jest ohydną podróbą, którą można kupić taniej na pierwszym lepszym bazarze. Ale metkę ma, więc sklep twierdzi, że jest oryginalny - mówi pani Agata z Kielc. Torebki nie dostała wcale.

Spośród doniesień do prokuratury mniej więcej połowa dotyczy braku otrzymania towaru, druga część to podróbki.

- Towary są oryginalne, posiadają wszystkie oryginalne metki, a gwarancję oryginalności daje producent - firma, która jest na metce - mówi pani w biurze obsługi klienta. Jednak w aktualnej, zmienionej wersji regulaminu napisano tylko, że "towary są fabrycznie nowe i nieużywane". O tym, czy są oryginalne, nie ma ani słowa.

Tajemnicza spółka z Malediwów

Oprócz prokuratury działalnością serwisu zainteresował się też UOKiK. Problem jednak w tym, że sklep nie jest zarejestrowany w Polsce tylko na Malediwach, a jego właścicielem jest Japan Style Pvt Ltd. Dostaliśmy list z Malediwów, pod którym widnieje podpis Kamlai Bummila - prezesa zarządu Japan Style. "Celem 66 Procent jest oferowanie do sprzedaży produktów oryginalnych i markowych w okazyjnych cenach (...). Serwis przedstawia oferty dostawców zagranicznych, z którymi nawiązaliśmy współpracę. Aktualnie prowadzimy negocjacje z polskimi przedstawicielami znanych marek i mamy nadzieję, że wkrótce dołączą one do aktualnych ofert" - czytamy w liście przetłumaczonym przez polskiego przedstawiciela firmy. Spytaliśmy go o oryginalność towarów. - Gwarancje jakości oraz oryginalności towaru zapewniają nasi partnerzy i to po ich stronie leży posiadanie zgody na sprzedaż - pisze Zbigniew Krajewski, polski przedstawiciel sklepu.

Problem w tym, że znane marki... nic nie wiedzą o współpracy ze sklepem 66procent.pl. - Nike Poland ani jakakolwiek inna spółka Nike nie współpracuje z tym sklepem. To nie jest nasz klient - mówi Maciej Lasoń, rzecznik prasowy Nike Polska. I dodaje, że sprawą zajmuje się już specjalny zespół. - To nie jest pierwszy tego typu przypadek. Poprzedni mieliśmy kilka miesięcy temu - w przypadku każdego zgłoszenia staramy się jak najszybciej zbadać sprawę i zareagować" - mówi rzecznik.

Chodzi o serwis pilkasklep.pl, o którym było głośno przed Euro2012. W prokuraturze twierdzą, że za tym sklepem stoją te same osoby co za 66procent.pl. Serwis zaczął działać tuż przed Euro2012, oferował oryginalne koszulki piłkarskie, a zakupy w nim zrobiło kilka tysięcy osób. Jednak sklep już nie istnieje, a większość klientów nie dostała zamówionych towarów. Krajewski utrzymuje, że oba serwisy są prowadzone przez różne spółki, a łączy je jedynie pomoc strategiczna, która wywołała podejrzenia ze strony prokuratury. Serwis ten oficjalnie należy do spółki Barois Limited zarejestrowanej w Hong Kongu. Kilka dni temu firma poinformowała na swojej stronie, że "mimo licznych problemów" wszystkie zamówienia zostały zrealizowane i powinny zostać dostarczone do 10 grudnia.

Od współpracy z 66procent.pl odżegnują się też inne znane marki. Na początku listopada interwencję w tej sprawie zapowiedziała Zara. I rzeczywiście, po kilku dniach jej produkty zniknęły z oferty sklepu. Również Lacoste, którego produkty można kupić w serwisie, niedawno wydało oświadczenie (ale nie dotyczące tej konkretnie sprawy): "Nie udzielamy nikomu licencji na sprzedaż swoich produktów poprzez internet. Kupując wyroby firmy Lacoste przez internet narażasz się na zakup podróbek".

Co na to 66procent.pl? "Jeżeli otrzymamy oficjalne pismo od przedstawicieli marek, o których Pan wspomniał wówczas poprosimy Partnera o ustosunkowanie się do sytuacji i przedstawienie odpowiednich dokumentów. Jeśli weryfikacja nie przebiegnie prawidłowo, rozwiążemy umowę z partnerem, a jego produkty zostaną wycofane z serwisu" - odpowiada Krajewski. Dodaje też, że spośród kilku tysięcy klientów reklamacje i wymiany to tylko ok. 0,5 proc. wszystkich zamówień.

Kliencie, strzeż się

Prokuratura nie chce się wypowiadać, jakie straty mogli ponieść klienci. Jednak zakładając, że jej szacunki o 23 tys. pokrzywdzonych osób są prawdziwe, a średnia kwota zakupów wynosi 100 zł, straty mogą iść w miliony złotych. Tym bardziej, że prokuratura nie postawiła jeszcze żadnych zarzutów. Krajewski pisze nawet, że prokuratura "jedynie sprawdza działanie naszego sklepu, jak i wielu innych. W naszej sprawie nikt nie złożył zawiadomienia".

Faktem jest, że wielu klientów nie zamierza zgłaszać sprawy. - Nie mam czasu chodzić na policję, jakoś przeboleję te 100 zł - mówi Krzysztof Sokół z Warszawy, który zamówił w sklepie koszulkę Lacoste. - Przyszła po dwóch miesiącach, ale jej jakość jest skandaliczna. Nie ma możliwości, żeby to był oryginał. Tym bardziej, że wygląda, jakby była niedokończona, zwłaszcza przy kołnierzyku - mówi Sokół. Takich historii jest więcej. Natalii Cierniak z Poznania wpadły w oko buty UGG. 17 października wpłaciły za trzy pary łącznie 600 zł (w sklepie zapłaciłaby za nie 2400 zł). Po trzech tygodniach przyszły dwie pary popularnych "UGGsów". - Każdy but w innej folii, nie w oryginalnym kartonie. No i nie było trzeciej pary - mówi Cierniak. Buty miały podeszwę i rodzaj materiału inne od oryginału.

Zawiedzeni klienci mają niewielkie szanse na odzyskanie pieniędzy. - W tym przypadku można doszukiwać się zamiaru działania w celu wyłudzenia pieniędzy. Umowa sprzedaży zawierana jest ze spółką na Malediwach. Na odzyskanie pieniędzy nie widzę dużych szans - dochodzenie w sądzie na Malediwach, gdzie zarejestrowana jest spółka nie ma żadnego sensu w przypadku jednej osoby. Myślę, że mało osób się na to zdecyduje, bo koszty takiego postępowania mogą się okazać znacznie większe niż 100-200 zł wydane na zakupy w tym sklepie - mówi dr Marek Koenner, radca prawny kancelarii Koenner w Gdyni.

"Dokładamy wszelkich starań, żeby maksymalnie weryfikować naszych Partnerów. Działamy też nad poprawieniem jakości obsługi Klienta oraz szybkości realizacji reklamacji" - pisze Krajewski. Dodaje, że wiele działań przeciwko 66procent.pl jest dziełem konkurencji.



Ok, ale po co powielasz wątki? Na ten temat było już kilka(naście?), hello.

Co ciekawe sklep reklamuje się na wp.pl, też mnie zdziwiły tak niskie ceny, od razu sprawdziłam w google czy są jakieś opinie/informacje na temat tego sklepu.

Cytat
D-Rut
Ok, ale po co powielasz wątki? Na ten temat było już kilka(naście?), hello.

Aha, no widzisz, nie sprawdziłam - moja wina! Przed chwilą to dopiero przeczytałam i chciałam tu szybko wrzucić, sorry! W takim razie można zamknąć wątek! :)
Cytat
mtea
Co ciekawe sklep reklamuje się na wp.pl, też mnie zdziwiły tak niskie ceny, od razu sprawdziłam w google czy są jakieś opinie/informacje na temat tego sklepu.

No właśnie, też widziałam gdzieś jego reklamę (na jakimś większym portalu, nie pamiętam już na którym) i z ciekawości weszłam, zastanawia mnie tylko, że ludzie tam kupują, dla mnie AŻ takie różnice cenowe są nierealne;)



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2013-01-11 19:29 przez lilthug1.

Cytat
czerwone
a nie mowilam :)))

a jakaś dziewczyna z szafy chyba chciała stamtąd zamawiać "emu", prawda? coś mi tak świta;)

Była już mowa o tym serwisie i jeszcze innym, który oferował niby oryginalne rzeczy w niskich cenach, a później ludzie albo nie dostawali w ogóle paczki albo podróby lub jak to się mówi - z odrzutu. ;)

Cytat
lilthug1
Cytat
czerwone
a nie mowilam :)))

a jakaś dziewczyna z szafy chyba chciała stamtąd zamawiać "emu", prawda? coś mi tak świta;)

tak, bylo cos w tym stylu.

Ja od razu sprawdziłam cenę emu i stwierdziłam, ze to niemożliwe. Buty, które kosztują 999 złoty kosztowały 189.

Cytat
mtea
Ja od razu sprawdziłam cenę emu i stwierdziłam, ze to niemożliwe. Buty, które kosztują 999 złoty kosztowały 189.

Jak za darmo...

Cytat
ChuuupaChups
Cytat
mtea
Ja od razu sprawdziłam cenę emu i stwierdziłam, ze to niemożliwe. Buty, które kosztują 999 złoty kosztowały 189.

Jak za darmo...

niektórych (czyt. jakieś 23tys. osób:P) to prawie jak za darmo jednak skusiło :D

a żeś się opisała ... podziwiam :)

Pierwsze słyszę, dzięki za ostrzeżenie.

Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.

następna dyskusja:

STRADIVARIUS ROZMIARÓWKA SPODNI