Witam
Jestem miesiąc po szpitalu.Byłam 22 dni w śpiączce w sumie 50 dni w szpitalu,trafiłam z obustronnym zapaleniem płuc jakiego lekarze ponoć jeszcze nie widzieli,nie mieściłam się w żadnej skali.W trakcie śpiączki podawali mi masę antybiotyków i innej chemii,ale na nic nie reagowałam.Stan był krytyczny,nie dawali szans,ale jakoś się nie poddałam i żyję!Ale to nie koniec...tydzień po wybudzeniu i po odłączeniu od respiratora dostałam zawał-skutek leków i zapalenia płuc (mam 39 lat),do tego miałam sepsę,którą ponoć nie przeżywa ok 80% ludzi...Niestety efektem śpiączki i sepsy był niedowład całego ciała .Nie ruszałam się wogóle,do tego odleżyny na pięcie i potylicy.Teraz już śmigam,jestem już prawie w 100% samodzielna i jak sobie przypomnę to wszystko to mam wrażenie,że to był film nie chce mi się wierzyć że coś takiego przeżyłam,a lekarze nie wierzą że przeżyłam....Dziękuję Bogu! Pozdrawiam Wszystkich,nie załamujcie się czasem zdarzają się cuda...