Obecnie rozmawiamy o:

stylowy grzejnik

gorący temat

Opakowania

17 minut temu

dekoracyjne grzejniki

wczoraj o 19:37

Nowy grzejnik

wczoraj o 18:50

dobra jakość obrączek

wczoraj o 18:43

rekuperacja Białołęka

wczoraj o 18:19

Szafa.pl na Facebooku
Ciekawe wątki
Aktywne użytkowniczki

Witam. Mam za zadanie na kolejne zajęcia zebrać materiał o pierwszych dniach na studiach, a dokladniej wypowiedzi studentów, w których powinny znależć sie informacje o tym jak wyglądało rozstanie sie z rodziną, tzn jakie emocje towarzyszyly wam, czy bylo wam źle, smutno czy też wrecz sie cieszylyscie, ze wkraczacie w samodzielnosc :)
I druga sprawa jest to jak sie czulyscie w pierwszych dniach studiów czyli chodzi tu o relacje, stosunki z innymi.czy mialyscie opory poznac nowych ludzi czy nie, czy zle sie czulyscie, mialyscie jakies watpliwosci co do tego czy dobrze zrobilyscie idac na studia, jakie wydarzenia was spotkaly, mile cz niemile :)

Za wszystkie odpowiedzi z góry dziekuje, zwlaszcza za te obszerniejsze:)

Rozstania z rodzina nie przezywałam - mam autostrade do rodzinnego domu wiec 1,5 h i jestem na miejscu.
Pierwsze dni - o jaaaa jak to dawno było. pamietam ,ze zaczepił mnie jakis chłopak zeby integracje zrobic i cała grupa poszlismy do kanjpy. to był poczatek - potem w każdej wolnej chwili imprezy , domówki , wypady , wspólna nauka w bibliotece lub na kampusie.
echhhhh najlepsze 5 lat życia :D:D szaleństwa , nauka , miłostki :)

w tym roku ide robic drugi kierunek ale pewnie już sie nie wbije tak w grupe jak wczesniej. ze wzgledu na wiek.
ja juz 28 a tam same młodziaki po maturze:P wiec pewnie wykłady i do domu :)



Zmieniany 3 raz(y). Ostatnia zmiana 2013-06-08 15:14 przez myszkins.

na studia wyjechałam do miejscowości oddalonej o 120 km. Zamieszkałam w akademiku i nikogo nie znałam. Na początku było trudno, wiadomo, ale z czasem zaczęły się wspólne wypady do biblioteki (studiowałam filologię polską ;P) czy wspólne uczenie się do zajęć i egzaminów. Do domu wracałam raz na 2-3 tygodnie na weekend.

ja pamiętam swój pierwszy dzień. chłopak zawiózł mnie do akademika i musiał się zwijać do domu. zostałam sama. nie wiedziałam z kim będę mieszkała, nikogo nie znałam. płakać mi się chciało bo do tej pory zawsze mieszkałam w domu z rodzinką a tu nagle sama w obcym mieście, wśród obcych ludzi. usiadłam na łózku i nie wiem ile tak przesiedziałam aż nagle ktoś zapukał do drzwi. otworzyłam a tam stał wielki łysy koleś z dwoma piwami w ręce. przywitał się, powitał mnie w akademiku i powiedział, że przyszeł się ze mną piwa napić. po dwóch godzinach znałam już sporo fajnych osób. wiedziałam na kogo uważać na uczelni i kim się nie przejmować. na drugi dzień na pierwszych zajęciach miałam już swoją paczkę i jakoś zleciało. tęsknię za tymi wariatami do dziś.

nie wyjechałam na studia, studiuję w tym samym mieście co chodziłam do liceum - 20 km od domu.
Pierwszy okres wspominam w różny sposób. Pod względem nauki byłam w lekkim szoku, nic nie było podane na tacy, trzeba było się przygotowywać z zajęcia na następne, a nawet ogarnąć wcześniej z różnych źródeł to co będzie dopiero przerabiane. Teraz mnie to śmieszy, ten moim zdaniem 'nawał obowiązków', ale kiedyś to było straszne ;) studia uczą, że pochłaniasz wiedzy dla kogoś, tylko dla siebie. Prowadzący maja gdzieś czy się nauczysz, jeśli tego nie pojmiesz to masz pecha i wylatujesz -> to moje wspomnienia odnoście nauki, a oza tym...
Pierwszy rok był najlepszy pod względem poznawania nowych osób - chcąc nie chcąc się integrowaliśmy, wypady wspólne, grille. Na późniejszych latach to się zatraciło, przynajmniej u mnie. Konczę 3 rok i dopiero teraz załapałam kontakt z inną, wesołą grupką, która nie myśli jedynie schematem nauki ponad wszystko. Cóż, na taki kierunek trafiłam. W moim miescie nie ma kontynuacji, zamiarzam uczyc się dalej w miescie oddalonym o 700 km i wydaje mi się, że wtedy lepiej odpowiem na to pytanie :)

Dziękuje wam dziewczyny :)

Czy zechciałaby jeszcze któraś z was podzielić sie swymi wspomnieniami?

jak wyglądało rozstanie sie z rodziną, tzn jakie emocje towarzyszyly wam, czy bylo wam źle, smutno czy też wrecz sie cieszylyscie, ze wkraczacie w samodzielnosc :)
Nie rozstałam się z rodziną bo dojeżdżam na uczelnię autobusem.
I druga sprawa jest to jak sie czulyscie w pierwszych dniach studiów czyli chodzi tu o relacje, stosunki z innymi.czy mialyscie opory poznac nowych ludzi czy nie, czy zle sie czulyscie, mialyscie jakies watpliwosci co do tego czy dobrze zrobilyscie idac na studia, jakie wydarzenia was spotkaly, mile cz niemile :)
Pierwsze co mnie uderzyło to uczucie wyalienowania i niezrozumienie zachowania reszty. Nienawidzę takich sweet hihi haha akcji, w których każdy udaje, że kocha każdego i, że wszystko o drugim wie, a tak naprawdę to pierwszy raz się na oczy widzą O.o Cały czas chodzi mi o pierwszy dzień. Laski od razu się skumały, cykały sobie sweetaśne, grupowe fotunie z buziaczkami, jedna opowiadała wulgarnie o swojej traumie, w której chodziło o to, że obudziła się rano, popatrzyła przerażona na pokój i nie wiedziała gdzie jest, a po chwili zczaiła, że to pokój jej faceta .. Trochę może pochopnie podeszłam do tematu bo uznałam większość roku za dziecinnych idiotów - choć sama uchodzę za rozrabiarę i rozśmieszającą - więc siłą rzeczy raczej byłam z przyjaciółką z boku tej całej farsy miłości, tęczy i porzygu. Potem wszystko się uspokoiło, ludzie znormalnieli i o dziwo z niektórymi złapałam nawet normalny kontakt. Na dzień dzisiejszy gadam z większością, ale tylko z paroma osobami mam chęć widzenia się poza uczelnią bo reszta mnie ani ziębi, ani grzeje. Może to taki urok studiów, gdzie większość dojeżdża, a może pech co do kierunku i studentów.

Pierwszy dzień to była inauguracja roku. Duża aula, wszyscy na biało czarno- heh jak na maturach do tego wyskoczył dziekan coś tam nam poopowiadał, pożartował z nami no i rozeszliśmy się każdy w swoją stronę (do akademików, na mieszkanie, do domu).

Najgorsze były pierwsze dni. W akademiku nie było lodówki, ciągle się głodowało bo upał nieziemski i nie było gdzie trzymać jedzenia.
Pamiętam, że były problemy z internetem i koleś który nam go naprawiał w 20 minut opowiedział nam na jakich prowadzących trafimy.

Z perspektywy czasu to okazało się, że 1szaków to się tylko straszy takimi bajkami bo prowadzący okazali się w porządku i całe studia były fantastyczne.
Nie było wcale ciężko jak wszyscy mówili :)

Oj dziś bym wróciła znowu na 1 rok :(

Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.

następna dyskusja:

Matura 2013 wyniki