Nikt o zdrowych zmysłach nie podjąłby się takiej pracy, ale Wasza podejrzliwość jest chora - naprawdę w każdym sklepie widzicie tylko ochronę - koksów, którzy co rusz używają swojej siły do poskramiania bandytów? To mogło być ogłoszenie o ochronę np. jakiegoś eleganckiego sklepu odzieżowego czy kosmetycznego i serio nie ma w tym nic dziwnego. Moja kumpela pracowała w ochronie w Smyku (dziewczyna mająca 160 wzrostu i niecałe 50 kg wagi) i jej praca polegała właśnie na staniu przy wejściu/wyjściu przez długie godziny, jak raz na kilka godzin produkt po zakupie nie został rozkodowany i klientom zakupy zapiszczały na bramce musiała ich poprosić o pozostanie i sprawdzenie który produkt zapiszczał... A gdyby pojawił się jakiś szarpiący w tej sytuacji złodziej i tak przejęliby go ochroniarze z galerii (ktorzy juz częściej mają licencję ochroniarza)