Obecnie rozmawiamy o:
Szafa.pl na Facebooku
Ciekawe wątki
Aktywne użytkowniczki

Ach, te ''dobre rady''..

14 lis 2011 - 10:19:36

Hej! zwracam się do wszystkich mam- sama nią jestem od 11-tu miesięcy i mam pewien problem z tzw. ''dobrymi radami''.

Miałam ostatnio ''starcie'' z babcią mojego męża, która niestety mieszka z nami. Ma 80 lat i swoje poglądy na wszystko,które ja szanuję, ale ona moich nie. Ostatnio powiedziała mi, że nie może patrzec jak ja dziecko wychowuję, że ono przeze mnie cierpi, że je głodzę.. Ona wychowała pięcioro dzieci i wie lepiej niż ja, jak powinnam robic. Chodziło o to,że podaję przeważnie córce obiadki ze słoiczków, które ona uważa za zło konieczne, niezdrowe i bez smaku (twierdzi,że powinno się dzieciom potrawy dosalac...), nie pozwalam jeśc wielu rzeczy (mała ma skazę białkową i po prostu nie może).. do tego staram się, aby miała stałe godziny posiłków, jadła tyle, ile powinna i w odpowiednich proporcjach. A babcia sądzi,że dziecku daje się jeśc, kiedy tylko wyciąga rączki, nieważne czy to chrupki, naleśniki czy ciastka. Zdarzyło się kilka razy, że babcia ''napchała'' małą jakimiś chrupkami i innymi przekąskami,a potem ona nie chciała jeśc obiadku czy mleka. Powtarzałam jej milion razy, np. ''za pół godziny Iga je obiad, nie dawaj jej chrupek, bo go nie zje''- jak grochem o ścianę. Babina wielce zdziwiona jak to można dziecku dawac jeśc ''na czas''. Ale ja znam swoją córkę i wiem, kiedy będzie głodna, kiedy potrzebuje większej przerwy między posiłkami, a kiedy mniejszej.To chyba normalne u każdej matki.
Wracając do sedna- bardzo zabolały mnie słowa babci, bo staram się wychowywac córkę jak najlepiej i niczego jej nie brakuje, jest zdrowa, uśmiechnięta i pełna energii. Mam swoje poglądy i sposoby na wychowanie, mimo że to moje pierwsze dziecko. Nie jestem mistrzem świata, nie jestem nieomylna, ale staram się, słucham rad lekarzy, dużo czytam, obserwuję swoje dziecko i spędzam z nim mnóstwo czasu. A babcia potraktowała mnie jak gówniarę, która MUSI jej posłuchac, bo moje podejście jest bezsensowne i wręcz szkodliwe dla dziecka. Nie trzymam córki pod kloszem, bo dzieciństwo to dzieciństwo, sama kiedyś byłam dzieckiem, ale staram się z głową ją wychowywac.
Mąż trzyma moją stronę, podobnie jak moja mama, ale teśc (który również mieszka z nami) popiera poniekąd babcię, bo ''nie widzial nigdy, żeby mala jadła coś normalnego''- coś normalnego to np. kanapka z serem czy smażone mięso... wydaje mi się, że on akurat ma takie zdanie w wyniku niewiedzy, w końcu to facet.

Reasumując- powiedziałam babci i teściowi, że mam prawo wychowywac moją córkę tak, jak uważam to za stosowne, za wszelkie rady dziękuję, ale nierozsądne nakazy czy nachalne sugestie po prostu zignoruję. Teraz czuję,że w ich oczach jestem bufonem-wszechwiedzą, bo odrzuciłam ich cudowne ''rady''. Miałyście kiedyś takie sytuacje? Jak sobie z nimi poradziłyście?
Jesteście tu?

POZDRAWIAM.

Ach, te ''dobre rady''..

14 lis 2011 - 10:23:57

Babcie to lepiej wysłuchać , się nie odzywać , i robić i tak swoje .
Bo jeśli babci powiesz że wiesz lepiej to będzie wojna..wiem po sobie ;) ..
Trzeba wysłuchać powiedzieć dziekuje za rady i i tak robić swoje no nie ma innej opcji takie moje zdanie.



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2011-11-14 10:28 przez HellTiga.

Ach, te ''dobre rady''..

14 lis 2011 - 10:27:38

Bardzo Ci współczuję. Jak przedmówczyni, uważam, że najlepiej wysłuchać, co prababcia ma do powiedzenia i dalej robić swoje. Niestety, chyba nie unikniesz dokarmiania, dosalania, dosładzania etc. za swoimi plecami. Tutaj jedynym wyjściem byłaby wyprowadzka. Podejrzewam, że babcia (która pamięta czasy, kiedy brakowało jedzenia) wyznaje zasadę, że szczęśliwe dziecko, to dobrze (czytaj- ze sporą nadwagą) wyglądające dziecko...

Może spróbuj z nią porozmawiać. Czy swoją piątkę mogła wychować sama, czy ktoś też stawał jej na drodze, bo "wiedział lepiej". Może przypomni sobie sytuację sprzed 60 lat, może miała o to starcia ze swoją np. teściową i zrozumie, jak Ty się czujesz. Przecież każdy był kiedyś młody.



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2011-11-14 10:29 przez filo-zofia.

Ach, te ''dobre rady''..

14 lis 2011 - 10:31:29

Cytat
filo-zofia
Bardzo Ci współczuję. Jak przedmówczyni, uważam, że najlepiej wysłuchać, co prababcia ma do powiedzenia i dalej robić swoje. Niestety, chyba nie unikniesz dokarmiania, dosalania, dosładzania etc. za swoimi plecami. Tutaj jedynym wyjściem byłaby wyprowadzka. Podejrzewam, że babcia (która pamięta czasy, kiedy brakowało jedzenia) wyznaje zasadę, że szczęśliwe dziecko, to dobrze (czytaj- ze sporą nadwagą) wyglądające dziecko...

Może spróbuj z nią porozmawiać. Czy swoją piątkę mogła wychować sama, czy ktoś też stawał jej na drodze, bo "wiedział lepiej". Może przypomni sobie sytuację sprzed 60 lat, może miała o to starcia ze swoją np. teściową i zrozumie, jak Ty się czujesz. Przecież każdy był kiedyś młody.

niestety popieram, ciężka sprawa jeśli się mieszka razem, bo nie masz właściwie na babcie wpływu. Nie upilnujesz dziecka 24 godziny :/ Też uważam, że jedynym wyjściem jest wyprowadzka i wg mnie jest to wręcz koniecznie, bo niestety ale u takich babć podważanie autorytetu rodzica nie kończy się zazwyczaj tylko na jedzeniu... i w przyszłości możesz mieć problem.

Ach, te ''dobre rady''..

14 lis 2011 - 10:39:39

Wyprowadzka. Magiczne słowo, które wszystko by zmieniło, wiem. Rozmawiałam o tym z mężem milion razy, nawet pomieszkiwałam u rodziców, bo wytrzymac się nie dało. Ale nie mamy takiej możliwości póki co- mój mąż prowadzi własną działalnośc, którą obecnie zawiesił, a ja nie pracuję. Poza tym idzie zima, wyprowadzka byłaby ryzykowna, po co wracac tutaj za chwilę z podkulonym ogonem... myśleliśmy też o dobudowaniu sobie piętra, to na pewno mniejszy koszt niż kupno mieszkania i spłata kredytu... ale to dopiero na wiosnę..

Ach, te ''dobre rady''..

14 lis 2011 - 10:45:36

możecie coś wynająć. Nie musi być duże, byle było tylko dla Was :)

Ach, te ''dobre rady''..

14 lis 2011 - 10:47:19

słuchaj babci, przytakuj a i tak rób swoje. nie ma co podawać miliona przekąsek dziecku bo nie dość, że się mu psuje apetyt na obiad to jeszcze się w nim kształtuje złe nawyki żywieniowe.

Ach, te ''dobre rady''..

14 lis 2011 - 10:48:53

kochana jato przeżywam na chwilę obecną. Mam małą córeczkę -5miesięcy i ciągle słyszę żę powinnam jej dać buraki smażone z ziemniakami itp. takie rady słyszę ciągle od teściowej dlatego jak coś mi nie odpowiada staram się odpowiadać grzecznie ale stanowczo żę jestem innego zdania. Kobieta jest nachalna ale niestety czasem musze skorzystać z jej opieki gdy mam coś do załatwienia a ona w tym czasie robi swoje na zakłąda sukienki z ciuchlandu brudne nie wyprane tylko po to aby zrobić zdjęcie i umieścić je na tapecie takżę wiem co przeżywasz i współczuje.

Ach, te ''dobre rady''..

14 lis 2011 - 10:51:59

Cytat
Gabulek
możecie coś wynająć. Nie musi być duże, byle było tylko dla Was :)

Myśleliśmy o kawalerce, ale to jest mimo wszystko duży koszt, biorąc pod uwagę fakt, że praca mojego męża jest niepewna- raz zarobi sporo, a raz mniej, zależY ile zleceń ma. A zimą to zazwyczaj jest kiepsko, wiem jak było rok temu, zdarzyło się, że przez miesiąc siedział w domu, bo był zastój. A mieszkanie jednak co miesiąc trzeba opłacac, nikt się nie pyta czy masz, czy nie. Mieszkałam kiedyś w blokach, więc wiem jak to wygląda. Tutaj opłacamy wszystko po połowie, albo jak my nie mamy, to teśc, a jak on nie ma,to my. Jakoś się dzielimy. Tylko ta nieszczęsna babcia... najgorsze jest to, że wpieprza mi się w gary i wychodzi na to,że nie mam możliwości ugotowania obiadu dla męża, tylko ona to robi. Paranoja. Powiedziałam już mężowi,że na wiosnę albo pięterko, albo osobna kuchnia, albo osobne mieszkanie. Nie wyobrażam sobie życ tak dalej.

Ach, te ''dobre rady''..

14 lis 2011 - 10:53:14

Kochana nie przemuj sie tym.
Ja na szczescie mieszkam sama mam 7 miesieczna corke, nikt siwe w moje wychowanie nie wtraca, moja Mama mnie chwali, czasami moja siostra cos mi pomarudzi -jest mlodsza ale ma 1,5 roczna corke i z drugim jest w ciazy wiec wybaczam jej to pouczanie mnie ze wzgledu na jej stan hehehe :)

Kikedys ciotka mojego O. przy mojej tesciowej zaczela pouczac nas jak powinno sie trzymac dziecko- zle trafila bo jestem terapeuta i na temat rozwoju dziecka czy prawdilowej postawy nie ma co dyskutowac bo wiem co robie.

Powiedzialam jej co mysle i nie bardzo interesowalo mnie czy komus sie to podoba czy nie.
Nie poatrz jak kto na Ciebie patrzy i co o Tobie mysli, To Twoje dziecko i Ty decydujesz, nie pozwol sobie wejsc na glowe. Powodzonka :)

Ach, te ''dobre rady''..

14 lis 2011 - 10:54:39

wg mnie wszystko robisz dobrze i nie powinnaś sie przejmować radami babci - wiem po sobie bo moja mama i teściowa swoje rady dają ale i tak robię po swojemu - sama wiem co jest dobre dla moich dzieci , wiadomo wysłucham co maja do powiedzenia , moze cos czasem faktycznie im przytaknę ale do wychowania dzieci nie lubie jak ktoś mi sie wtrąca i mówi co mam robić ..... :-/

Ach, te ''dobre rady''..

14 lis 2011 - 10:55:20

no to pozostaje Ci czekanie az babcia przestanie sie wymadrzac na wieki :D

Ach, te ''dobre rady''..

14 lis 2011 - 10:57:27

a może Twój mąż powinien usiąść z babcia i teściem i poprosić ich o nie mieszanie się w sprawy dotyczące waszej córki.to jego rodzina i powinien to załatwić. ja nie wiem. radzą wszyscy wyprowadzkę a rozmowa wiele daje. czy już nikt nie potrafi normalnie porozmawiać? nie krzykiem i ze spokojem?
tak jeszcze odnośnie mądrości babć, teściów itp. moja teściowa jest tak mądra że ostatnio zrobiła zupkę dziecku razem z chrząstkami z mięsa. wszystko łącznie z uszami mi opadło.poprosiłam męża żeby zwrócił jej uwagę bo nasze dziecko to nie pies...



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2011-11-14 11:00 przez kiciek1985.

zweryfikowana
Posty: 73
Ostrzeżenia: 1/5

Ach, te ''dobre rady''..

14 lis 2011 - 11:04:49

witam:)dlamnie osobiscie to podawanie dziecku obiadkow w sloiczku to zlo konieczne i lenistwo co po niektorych mam,newiem czy kto widzial zeby nie bylo w nich chemii?????????/,deserki to ujdzie ale nie obiadki,,dawniej rodzice wychowywali i karmili inaczej i nie bylo tyle alergi co teraz,,poniekad babcia ma racje...

Ach, te ''dobre rady''..

14 lis 2011 - 11:05:25

dla takich sytuacji ja nie wyobrażam sobie że będę musiała mieszkać z moimi rodzicami albo rodzicami mojego męża.
wole ciasne ale własne, narazie nei mam rodziny więc dobrze mi się mówi i wiem ze młodym zawsze jest ciężko ale jednak dla mnie własny kąt oddalony od rodziców o kilkanascie kilometrów będzie najodpowiedniejszy i to mój główny cel ;p

Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.

następna dyskusja:

szokujace